Oczami nurka

-Im głębiej będziemy schodzić, tym większe ciśnienie oddziałuje na nasze ciało – przynudza instruktor. Czyżby znajomość podstawowych praw fizyki było taką rzadkością? -Dla większości organów nie ma to znaczenia. Wyobraźcie sobie balonik napełniony wodą.

Czytaj dalej

W drodze na Karaiby

Po siedmiu dniach przyszedł czas, by wreszcie opuścić San Juan del Norte. O ile pierwsze dni dłużyły się niemiłosiernie, o tyle ostatnie minęły niepostrzeżenie. Podczas pakowania zastanawiam się, co ja właściwie dzisiaj robiłam. I wczoraj. I przedwczoraj. Hmm. Wygląda na to, że… nic.

Czytaj dalej

Miasto, które nie powinno istnieć

Miejsce, które jest daleko od wszystkiego i w którym nie ma prawie nic często nazywamy dziurą. Jednak użycie określenia w stosunku do San Juan del Norte byłoby mocnym nadużyciem. I wielkim komplementem w stronę tego miejsca. W San Juan są raptem trzy ulice.

Czytaj dalej

Jak utknęłam na końcu świata

San Juan del Norte jest jedną z tych destynacji, do których wybierasz się tylko dlatego, że tam akurat trafił twój błądzący po mapie palec. O miejscu tym w przewodnikach nie ma prawie nic. Lokalsi wiedzą niewiele więcej. Właściwie tylko tyle, że istnieje.

Czytaj dalej

Kakao. Z krzewu do kubka.

 Kakao. Słodko-gorzki napój, który co rano pojawia się w moim kubku. Mimo to nigdy zastanawiałam się nad jego pochodzeniem. Drobny, brązowy proszek z dalekich krajów w magiczny sposób trafiał na  półki. Wystarczyło przekroczyć ulicę, wejść do sklepu i po prostu był.

Czytaj dalej

Kanion Somoto

W czasie mojej podróży po Nikaragui nazwa Somoto pojawiała się kilkukrotnie. W przewodnikach informacji było niewiele. Właściwie tylko tyle, że jest. Dla lokalsów było to kolejne miasto. Dla podróżników – niewielka atrakcja na drodze do Hondurasu. A dla mnie?

Czytaj dalej

Więcej niż hostel (2)

Większość miejsc, w których się zatrzymuję to  niczym nie wyróżniające się hostele. Sa wygodne, ale niespecjalne. Czasem jednak trafi się coś innego. Miejsce godne uwagi samo w sobie. Tak było w Zopilote i w Lost and Found (patrz: Więcej niż hostel). Ale miejsc takich jest więcej.

Czytaj dalej

Więcej niż hostel

Większość miejsc, w których się zatrzymuję wygląda bardzo podobnie. Jedna kamienica, kilka pokoi, kilkadziesiąt łóżek. Za kilkanaście dolarów dostać można łóżko, poranną kawę i międzynarodowe towarzystwo.  Zwykle można liczyć też na wypełnione hamakami patio i wyposażoną kuchnię.

Czytaj dalej

Volcano boarding

Wspinanie się na wulkany sprawia niesamowitą frajdę. Już sama wspinaczka górska jest świetnym zajęciem. Świadomość, że wspinamy się na wulkan dodaje temu dodatkowy dreszczyk emocji. Zdobywanie wulkanów to jednak również duży wysiłek. Wspinaczka po stromych zboczach, gorące słońce, silny wiatr.

Czytaj dalej

Szwarc, mydło i powidło. Na targu w Nikaragui.

Będąc w obcym kraju staramy się poznać jego kulturę i tradycje. Krążymy więc pomiędzy pomnikami, kościołami i zabytkowymi kamieniczkami. Włóczymy się uliczkami, wyszukując kolejnych perełek architektury. Chodzimy od muzeum do muzeum, próbując zrozumieć lokalne obyczaje.

Czytaj dalej