Ometepe to dwa wulkaniczne stożki otoczone bezkresem wody. U ich podnóży, tuż przy brzegu rozsianych jest wiele malutkich miejscowości. Bez względu na to, do której udamy, jeden z wulkanów dumnie dominować będzie krajobraz. Życie na wyspie toczy się dosłownie wokół wulkanów. Wizyta na wyspie nie może się obyć bez zdobycia jednego z nich. Ja wybieram się na oba.
Mniejszy, wulkan Madera wznosi się na 1320 metrów n.p.m. Większy, wulkan Concepcion przebija go o ponad 300 metrów. Trasę na wulkan Madera najlepiej opisać można jako las, błoto, błoto i błoto. Począwszy od trzeciej godziny marszu nie przestaję się ślizgać. A cała trasa ma godzin osiem… Sam krater jest mało spektakularny. Madera, w przeciwieństwie do Concepcion, nie jest aktywny. Trasa na szczyt kończy się przy zanurzonej we mgle lagunie.
Droga na większy Concepcion to z kolei same kamienie. Jest tak stromo, że trasa bardziej przypomina wspinaczkę, niż wędrówkę górską. Tutaj po dwóch godzinach wędrówki zatapiam się we mgle. Z każdym krokiem staje się ona coraz gęstsza. Na tyle gęsta, że będąc na górze, widzę nie dalej niż na metr do przodu. Na zdjęciach, które robię, ledwo rozpoznać można twarz. Będąc na szczycie mam u swoich stóp aktywny krater. Podobno. Nie widzę bowiem nic. Dotykam jednak ziemi. Jest ciepła. Ba! Gorąca! No dobra, niech będzie, tu gdzieś jest krater.
Wspinając się na każdy z wulkanów, chodzę we mgle. Zamiast spektakularnych widoków mam przed sobą białą przestrzeń. Ledwo widzę oddalonych o kilka metrów towarzyszy podróży. Przy odrobinie szczęścia dostrzec mogę drzewo lub dwa. Szczęście jednak zdaje się być przenoszone razem z wiatrem. Najpierw wyłania się jedno drzewo, potem drugie i trzecie. A za nimi kolejne. I tak pomału, pomału wyłania się widok na wyspę. Ometepe w całej swojej okazałości. Kapryśna i spektakularna jednocześnie.
Jedna wyspa, dwa wulkany |
Wyspa to właściwie tylko wulkany |
Widok na wulkan Concepcion |
I na wulkan Maderas |
Plaża nad zachodnim brzegiem wyspy |
I nad wschodnim. |
Droga na wulkan Maderas. Początkowo mało atrakcyjna |
Ale pojawiają się pierwsze widoki |
Przesmyk pomiędzy dwoma wulkanami. Wulkan Concepcion ukryty w chmurach. |
Robi się ślisko i morko. |
Notak, w końcu to mglisty las! |
Błotko! Wszędzie błotko! |
Szczyt gdzieś przede mną |
Mgła, mgła, mgła. Tak, wiem, jestem w mglistym leie. Tu musi być mgła! |
U celu: laguna na szczycie |
u
We mgle, z wszystkich kątów. |
Przejaśnia się.. |
I jest! |
Było warto! |
Towarzysze na trasie |
Bilans: osiem godzin marszu, pięć wywrotek, setka zdjęć i jedne, uwalone spodnie. |
Gdzieś pomiędzy wulkanami |
Popołudniowa drzemka |
Cel na jutro: wulkan Concepcion |
Stromo |
Stromo i mgliście |
Damy radę! |
Tak, gdzieś tędy wiedzie droga |
Jest szczyt! |
Widoki iście spektaularne |
Tu, w głębi jest krater. Podobno… |
Droga powrotna przynosi przejaśnienia. |
No! Niezle! |
Widok na lewo. |
Na prawo. |
I na około |
1 KOMENTARZ
Beautiful photos ��