Zwykle tego, co najlepsze spodziewamy się po stolicy kraju. To tam znajdują się najlepsze teatry i najciekawsze galerie sztuki. Tam kształci się malarzy i muzyków. Tam publikują swoje utwory poeci. A sami artyści, nawet jeśli tam nie tworzą, to chętnie wystawiają.
Jeśli spojrzeć tą miarą na San Salwador, kultura tego kraju wypada dość marnie. Muzeum Sztuki Popularnej – zlikwidowane. Muzeum Słowa i Obrazu – zamknięte (w sobotę!). Galeria Pinacoteca – jest adres, budynku nie ma. Nikt nigdy o niej nie słyszał. Z pięciu muzeów udało mi się odwiedzić jedno. I po wcześniejszych doświadczeniach byłam tym faktem szczerze zaskoczona.
Do moich uszu dochodzi jednak, że to Suchitoto, a nie San Salwador, jest kulturalną stolicą kraju. Z ciekawością udaję się więc do tego miasteczka. Już nie mogę się doczekać tych jazzowych kawiarni i galerii sztuki ukrytych w kolonialnych kamieniczkach!
Z takim właśnie entuzjazmem docieram do Suchitoto. Jestem ciekawa miasta i żądna kulturalnych wrażeń. Mój gospodarz, Gustavo, spogląda na mnie z dziwnym uśmiechem. Nie wiem o co mu chodzi. Ale to nie ważne, zaraz wychodzimy na spacer po buzującym kulturą Suchitoto!
Na początek galerie sztuki. W tak małym miasteczku są aż dwie! Jestem pod wrażeniem! Jednak tylko do momentu ich odwiedzenia. Okazuje się bowiem, że galeria to po prostu większy pokój, w którym powieszono kilka obrazów. Nie ma ich wiele, a te które są, są niespecjalne. Właściwie to więcej do zobaczenia jest w sąsiadującym sklepiku z bibelotami niż w samej galerii…
No ale malarstwo to nie wszystko. Liczy się przede wszystkim atmosfera! W poszukiwaniu tej artystycznej duszy miasta udajemy się na rynek. Jest piątek wieczór, godzina dwudziesta. W okolicy nie ma żywej duszy. Nikogo! Otwartych jest kilka restauracji. Jednak nawet te świecą pustkami.
-Ale… Co tu się stało? – dopytuję Gustavo.
-Nic. Tu zawsze tak jest.
-Nawet w weekend?
-Czasem jest trochę tłoczniej. Na przykład kiedy przyjdę tu ze znajomymi. Wtedy jest nas pięć, a może nawet i sześć osób. Prawie tłok!
„Może ludzie nie lubią przesiadywać na rynku? Może mają swoje ulubione kawiarenki, które oddalone są raptem o kilka przecznic?” – Zastanawiam się. I z tymi myślami udajemy się z Gustavo na drinka. W miasteczku bary są tylko dwa, wybór nie jest więc trudny. Jeden na dzisiaj, drugi na jutro.
Wchodząc do El Necio od razu czuje się pozytywne wibracje. Barman już od progu wita nas szerokim uśmiechem. W uszach rozbrzmiewają znane melodie. Na ścianach wiszą obrazy i plakaty wszelkiej maści. Pod sufitem powiewają flagi rewolucji, a w kącie dumnie stoi szafa grająca. Słowem – miejsce z atmosferą.
Tylko że tutaj też nie ma nikogo.
-Dlaczego tu jest tak pusto? – dopytuję barmana. – Przecież jest weekend!
-Czasem przychodzi więcej osób. Ale dzisiaj padało, ludzie nie chcą wychodzić z domu.
-Ale już nie pada! To było kilka godzin temu…
-Ludzie tu nie lubią deszczu. Jak pada, jest zawsze pusto.
Kilkanaście minut później Gustavo, stały bywalec baru, zapewnia mnie, że deszcz nie ma tu nic do rzeczy. Słońce czy deszcz, weekend czy nie, bar zawsze świeci pustkami. Rynek również. Ludzie tu po prostu nie mają w zwyczaju wychodzić z domu. W ich oczach najlepszą rozrywką jest kolejny odcinek romantycznej telenoweli.
Ten pasywny styl życia nie jest niczym wyjątkowym. Właściwie to po żadnym prowincjonalnym miasteczku nie spodziewałabym się niczego więcej. Przypominam jednak sobie, że Suchitoto nazywane jest kulturalną stolicą Salwadoru i robi mi się tak dziwnie smutno.
Pierwsze wrażenie z Suchitoto jest nienaganne. |
Nawet zwykłe budki z ulicznym jedzeniem pełne są kreatywności! Mój entuzjazm do odkrywania kultury Salwadoru rozpala się. |
Z Gustavo, moim gospodarzem i przewodnikiem. |
Mina Gustavo gdy proszę, by pokazał mi tutejsze galerie sztuki. |
Pierwsza z galerii. |
Sztuka współczesna. Wysilam się, lecz nie potrafię docenić. Ktoś rozumie? |
Jeden z trzech(!) artystów w Suchitoto. |
Druga galeria. Prawie w całej okazałości. |
Buzujące życiem kawiarnie. |
Brak żywego ducha. Główna ulica Suchitoto w piątek wieczór. |
El Necio, największy bar Suchitoto w piątek wieczór. |
1 KOMENTARZ
No cóż…..tak około 30 lat temu i wcześniej podobnie wyglądały i polskie "metropolie", mimo że w telewizji jeszcze nie było telenoweli :(((