Przejdź do treści
Sójka za morzem
  • Blog
  • O mnie
  • Filozofia
  • Trasa
  • Kontakt
  • English
  • Polski
Szukaj

Oczami nurka

  • surikatka
  • 21 kwietnia 20164 października 2016
  • Nikaragua

-Im głębiej będziemy schodzić, tym większe ciśnienie oddziałuje na nasze ciało – przynudza instruktor. Czyżby znajomość podstawowych praw fizyki było taką rzadkością?

-Dla większości organów nie ma to znaczenia. Wyobraźcie sobie balonik napełniony wodą. Jeśli zanurzymy go w zbiorniku wodnym, jego rozmiar się nie zmieni. Mamy przecież wodę w wodzie. Będziemy schodzić głębiej i głębiej, a rozmiar balonika pozostanie bez zmian. Ale co jeśli ten sam balonik napełnimy powietrzem? – bla, bla, bla. No na prawdę? Wygląda na to, że swoje muszę odsiedzieć.

-Gdy zanurzymy go w wodzie ciśnienie sprawi, że balonik się skurczy – kontunuuje instruktor. – Nacisk rośnie wraz z głębokością. Im głębiej będziemy schodzić, tym bardziej skoncentrowane będzie powietrze wewnątrz i tym mniejszy stanie się pęcherzyk powietrza. Ponieważ nasze ciało składa się w 60 % z wody, większość organów nie odczuje pobytu pod wodą. Jednak wypełnione powietrzem płuca działają właśnie jak balonik napełniony powietrzem. Dlatego tak ważne jest równomierne oddychanie podczas nurkowania. Dostarczając powietrze do naszych płuc pomaga nam utrzymać ten sam rozmiar balonika, nawet gdy ciśnienie wzrasta wielokrotnie.

Wygląda na to, że nie można ot tak, po prostu wskoczyć do wody i pływać z meduzami czy innymi rekinami. Ja oczywiście staram się skupić, ale widok za mną wcale w tym nie pomaga. Turkusowa woda i gorące słońce uparcie namawiają do kąpieli. Dobra, będziesz godzinę pod wodą, to jest chyba ważne, żeby wiedzieć co i jak działa. Skup się!

–  …bardzo słona. Pewnie zauważyliście już pływając gdzieś w okolicy, że ciało bez wysiłku unosi się na powierzchni. My jednak chcemy pozostać na głębokości kilku metrów prawie przez godzinę. Do paska przymocujemy więc kilka ciężarków. Na powierzchni będą wam przeszkadzać, gdy jednak znajdziemy się w wodzie, pozwolą na pomału zejść na dno. Wystarczy, że wypuścicie powietrze z kamizelki, a ciężar ekwipunku ściągnie was na dół – kontynuuje instruktor.

Dobra, robi się bardziej praktycznie. Ale powietrze w kamizelce? Jakiej znowu kamizelce? Taka teoria to… Magda! Skup się!

-Schodząc pamiętajmy o tym, że najlepszym regulatorem głębokości są nasze płuca. W naszym ciele mamy całkiem spory balonik. Napełniając go powietrzem sprawimy, że zacznie się unosić. Wypuszczając zeń powietrze spowodujemy, że będzie tonąć. Każdy wdech spowoduje więc uniesienie naszego ciała, a każdy wydech – jego zanurzenie. Im głębiej oddychamy, tym mocniejszy będzie efekt. Patrząc na profesjonalnych nurków zauważymy, że nigdy nie płyną oni prosto. Faliste ruchy, które wykonuje ich ciało to nic innego jak rytm ich oddechu.

Aha. Czyli, że będę falować tylko dlatego, że oddycham? Nieźle!

-Pod wodą nie możemy rozmawiać. Jednak by komunikować się ze swoim kompanem możemy używać różnych znaków. Tak  pokazujemy, że wszystko jest OK. A tak, że coś jest nie w porządku. Kciuk w górę oznacza, że chcemy się wynurzać. Kciuk w dół – że będziemy schodzić. Poza tym jest całe mnóstwo znaków na opisanie tego, co widzimy pod wodą. To oznacza rekina, to rozgwiazdę, a to płaszczkę – kontynuuje instruktor co chwila przykładając w dziwny sposób dłoń do swojej twarzy. – Prawie na każdą rybę jest jakiś znak. A jeśli nie ma, to trzeba go wymyślić. Dobrze, chodźmy spróbować!

Wreszcie! Pędzę do swojego  ekwipunku. Już za chwilę będziemy w wodzie! Ale chwila. Moment. Jak to było z tym rekinem? Palce dłoni wyprostowane i nadgarstek przykładamy do czoła? A jeśli coś jest nie tak, lekko poruszamy wyprostowaną dłonią? Tak? Te dwa znaki filtruje mój mózg uznając je za kluczowe. Powinno wystarczyć na sytuacje awaryjne. „Coś jest nie tak. Rekin!” tworzy w moich oczach całkiem rozbudowaną konwersację.

Na początek oswajam się ze sprzętem. Faktycznie, jest kamizelka. To do niej, na plecach przymocowana jest butla ze sprężonym powietrzem. Wystarczy nacisnąć magiczny guzik, a kamizelka napełnia się powietrzem. Naciśnij inny, a powietrze niespodziewanie z niej uleci. Jak prosto i jak genialnie jedocześnie! Jedno naciśnięcie guzika i zaczniesz się zanurzać. Kolejne naciśnięcie i możesz bezkarnie unosić się na wodzie.

Zarzucam butlę na plecy (ile to waży! Mówią, że piętnaście kilo, ale jak na mój gust to przynajmniej pięćdziesiąt) i wchodzę do wody. Naciskam guzik i… Działa! Bez wysiłku unoszę się na wodzie. Czyli jeśli nacisnę drugi guzik to zacznę się zanurzać…
-Nie. Nie. Nie! – mój mózg uparcie protestuje. –  I jak teraz będziesz oddychać, skubana?
-Przecież mam butlę…
-Nie, nie, nie! Tak się nie da! – uparcie mnie przekonuje
Mimo wszystko próbuję oddychać normalnie. Nie wychodzi. Chcę wypuścić powietrze, ale wentyl w ustach wcale nie pomaga. Pomału. Raz, dwa, trzy. Wydech. Dobrze. Pora zaczerpnąć powietrza.
-Ale jak to powietrza? Wokół jest sama woda, nie widzisz? Wodą chcesz się udławić?
-No ale butla?
-Woda! Czas!  Wychodź!!!Ooooch. Uauuu. Powietrze!

-Jejku! W ogóle nie mogę oddychać pod wodą. Mam wrażenie, że gdy się zaciągnę, przez wentyl wleci woda, a nie powietrze – dzielę się z instruktorem.
-Tak, twojemu mózgowi wcale nie podoba się pomysł, by być pod wodą.  To jest obcy świat i jest naturalne, że Cię przed nim chroni. Nie jesteśmy rybami, nie możemy żyć pod wodą. Dlatego tak uparcie protestuje.
-To ty też masz ten problem? Ale przecież nurkujesz od lat!
-Tak, ale to wciąż nie jest nasze naturalne środowisko. Zawsze, jak się zanurzam, przez pierwsze kilka minut mam problem. Trzeba się przemóc i oswoić z tą ideą. Dopiero potem można zejść głębiej i podziwiać podwodny świat.

Próbuję więc dalej. Panika powoli ulatuje wraz z wydychanymi bąbelkami powietrza. Okazuje się, że pod wodą można oddychać normalnie. I właściwie nie ma różnicy pomiędzy tym, jak oddychaniem na powierzchni (no może poza oddychaniem ustami). Po pół godzinie prób wreszcie czuję się swobodnie. Możemy więc zacząć nurkować!

Łódka wywozi nas jakiś kilometr od brzegu. Zakładam ekwipunek, wskakuję do wody i trzymając się liny pomału schodzę na dół. Ciśnienie szybko daje o sobie znać. Czuję, jak zatykają się uszy i zatoki. Przełykam ślinę, czekam chwilę i schodzę dalej. Te procedurę powtarzam kilka razy, by za kilka minut wreszcie osiągnąć dno. Moim oczom wyłania się podwodna wyspa. Rafa koralowa rozciąga się na setki metrów piaszczystego dna. Wokół pływają ryby wszystkich kolorów i rozmiarów. Instruktor co chwilę wykonuje jakieś dziwne znaki. Raz przykłada dłoń do twarzy, raz splata obie ręce ze sobą. Wiele mi one nie mówią. Oprócz tego rekinem (tak, był rekin!),  nie mam pojęcia co one znaczą. A nawet jakbym wiedziała, to co mi to da? Moja wiedza o życiu podwodnym sprowadza się do tego, co pokazywali w filmie „Uwolnić orkę”. Pływam więc dalej  pomiędzy podwodnymi stworzeniami, o których nie mogę powiedzieć nic więcej  niż to, że są rybami. Duże i szare. Małe i żółte. Średnie i fioletowe. Raz po raz unoszę się i opadam. Z każdym wydechem zbliżam się do korali, z każdym wdechem unoszę się w stronę ryb.

Nagle zwalniamy. Instruktorka unosi kciuk w górę. Początkowo dzielę jej entuzjazm. Tak! Jest fantastycznie! Chwilę później przypominam sobie jednak, że znak ten oznacza wynurzenie. Sprawdzam stan butli. Faktycznie. Pora się wynurzać. Pomału opuszczam podwodny świat. Jeszcze przed wynurzeniem wiem jednak, że wkrótce tu wrócę.

Ekwipunet gotowy.
Morze wręcz prosi się o kapiel.
I jak tu się skupić?
Podstawowe znaki pod wodą. Wybiórczo zapamiętuję ostatni – coś jest nie tak.
Ile to waży!
Pierwsze próby.
Mózg protestuje. Negocjujemy. Próbuję go przekonać, że to wykonalne.
Na plecy i do wody!
Rafa wyrasta niespodziewanie po środku piaszczystego dna.
Taka rybka na dzień dobry.

Rekin!
Góra, dół, góra, dół. Łagodnie faluję w rytm oddechu.
Czytu brakuje jakiegoś koloru tęczy?
Pora się wynurzać.
Już???
Fotka na dowidzenia.

 


Zamieszczono w Nikaragua
surikatka
5 KOMENTARZY
  • Vadim Zontak
    21 kwietnia 2016 o 22:48
    Odpowiedz

    Excellent post ?

  • Wojtek Stawicki
    24 kwietnia 2016 o 20:54
    Odpowiedz

    Świetnie opisane. Czytam o Twoich przygodach z zapartym tchem 🙂

  • Mariola
    4 maja 2016 o 19:02
    Odpowiedz

    Teraz żałuję że nie nie miałam do tej pory takich doświadczeń, ale czy to możliwe jak pływa się tylko żabką i to z głową nad wodą ?????

  • Surikatka
    6 maja 2016 o 05:21
    Odpowiedz

    Poruszanie się pod wodą jest dosyć oporne. Z tego względu swoje ruchy kontrolujesz tylko nogami. A czy to będzie żabka, kraul czy inny delfin decydujesz już sama. Aczkolwiek bez zanurzenia głowy nurkować się nie da 🙂

  • Anonimowy
    8 maja 2016 o 03:34
    Odpowiedz

    Czysta woda i ladny widok. Bajkowe wakacje masz/mialas.

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Daj lajka

Przeglądaj

Panama

Kostaryka

Nikaragua

Honduras

Salwador

Gwatemala

Belize

Meksyk

Kuba

 

Ostatnie wpisy

Miejsca

Motyw od Colorlib wspierany przez WordPress