Jednym z nielicznych wyjątków jest Antigua, kolorowe miasteczko położone w górskim regionie Gwatemali. Za czasów kolonialnych, będąc stolicą regionu, Antigua tętniła życiem. W mieście znajdowały się klasztory, szkoły, szpitale i całe mnóstwo kościołów. Był nawet uniwersytet. Tu miały swoją siedzibę zarówno świeckie elity polityczne, jaki i wyższy kler. Scena kulturalna miasta kwitła, przyciągając artystów z okolicznych prowincji. Do czasu.
W 1773 roku miasto dotknęło silne trzęsienie ziemi. Liczne budynki, zwłaszcza domy mieszkalne, zostały doszczętnie zniszczone. Nawet te najbardziej stabilne – kościoły – posypały się niczym domki z kart. Wiele lat wysiłku, stawiania grubych murów i dekorowania fasad poszło z pyłem w jedno popołudnie. Niektóre budynki straciły dach. Inne, w wyniku pęknięć w murach, całe ściany. Jeszcze inne dosłownie rozsypały się w proch.
Trzęsienie ziemi doszczętnie zniszczyło miasto. Wiele budynków do dziś nosi tego znamiona. |
W obliczu tej katastrofy zdecydowano przenieść stolicę w nowe miejsce. Czterdzieści kilometrów dalej, z dala od problematycznych wulkanów, zaczęło rozrastać się nowe centrum polityczne. Nowe miasto zaczęto określać jako „Gwatemala”, a starą stolicę jako „Antigua Gwatemala”, czyli po prostu Dawną Gwatemalę.
Miasto to jednak coś więcej niż zespół budynków. Miasto to przede wszystkim tworzący je ludzie. A Ci z Antigui mieli dużo charakteru. Niechętnie opuszczali mury swojego zniszczonego miasta. Wielu, ze względu na swoją pozycją polityczną i społeczną, zmuszonych było przeprowadzić się do Gwatemali. Tam bowiem były teraz wszystkie klasztory i budynki rządowe. Wielu jednak zostało na miejscu, krok po kroku odbudowując miasto. W restaurację starych budowli włożono ogromny wysiłek. Nie wszystko dało się jednak uratować. Wiele domów trzeba było zbudować od podstaw. Wciąż jednak w tym samym, starym kolonialnym stylu.
Dzisiejsza Antigua wygląda, jakby zatrzymała się w czasie. Wąskie, brukowane uliczki pełne są spacerowiczów. Jedni pędzą na spotkanie, inni przechadzają się po okolicy chłonąc atmosferę miasta. Od czasu do czasu przemnkie jakiś powóz konny. Kolorowe, parterowe domki uśmiechają się do przechodniów. Uliczni sprzedawcy, przycupnięci pod murami tych pastelowych kamieniczek, proponują lokalne smakołyki. Potężne i piękne mury kościołów zapraszają do wizyty.
Chodząc wąskimi uliczkami miasta można zapomnieć się i poczuć się jak na rynku w Krakowie. Kawiarenki i uliczni grajkowie. Małe hoteliki i kolorowe kramy. Wąskie uliczki wypełnione mieszanką odkrywających miasto turystów i odpoczywających po pracy mieszkanców.
Wystarczy jednak przyjżeć się bliżej by dostrzec, że tu nie ma żadnych mieszkanców. W kolorowych kamieniczkach są hotele, sklepy, restauracje, kawiarnie i galerie sztuki. Nie ma jednak banków, szewca, optyka i urzędu skarbowego. Ba! Nie ma nawet żadnych domów mieszkalnych. Kawiarnie i restauracje są pełne gwaru. Ale wystarczy się wsłuchać, by odkryć, że w tej dziwnej mieszance języków brakuje jednego – hiszpańskiego. Wystarczy się dobrze przyjrzeć, by dostrzec, że jedynym lokalsem w kawiarni jest… kelner. Nawet buzujących ulicach cieżko jest spotkać jakiś przejaw tutejszego życia. Brak kłócących się z rodzicami dzieci, brak spieszących do kościoła wiernych, brak pędzących na siłownię dwudziestolatków. Jedynymi autochtonami są sprzedające domowe wypieki kobiety. Jednak i one zatracają powoli swą autentyczność krzycząc łamaną angielszczyzną: „Banana bread! Banana breaaaaad! Twenty quetzales for banana bread!!!”
Widząc to dociera do mnie, że Antigua nie jest miejscem, w którym się mieszka. Antigua jest miejscem, które się przyjeżdża zobaczyć. Tak, jakby całe miasto było muzeum.
Kolorowe uliczki Antigui zachęcają do przechadzek po mieście.
|
…jak i w nocy. |
Krążąc po brukowanych alejkach chłonie się kolonialną atmosferę miasta. |
Czasem ma się wrażenie, że tu, w Antigui, czas stanął w miejscu. |
W kolorowych kamieniczkach kryją się hotele, restauracje i kawiarnie. Imponujące są nie tylko z zwenątrz… |
…ale także w środku. |
Niektóre hotele wyglądają jak muzea! |
Restauracje i kawiarnie zresztą również. |
No bo dlaczego nie wykorzystać dawnej ambony do przyjmowania gości? |
Antigua jest również miastem klasztorów. Ich ilość świadczy o tym, jak mocna była pozycja kleru w hiszpańskich koloniach. |
Mi udało sie odwiedzić siedem. Jestem jednak pewna, że nie wyczerpałam tematu. |
Niektóre są bardzo dobrze zachowane. |
Inne nieco mniej. |
Wciąż jednak przemawiają do nas, pozwalając wyobrazić sobie ich niegdysiejszy splendor. |
Po niektórych pozostały tylko ruiny. |
Czy raczej: wspomnienie. |
Bardzo smutny obraz stanowi katedra. Z założenia katedra jest przecież najpotężniejszą konstrukcją. Wszystko inne może się walić i palić, ale katedra powinna przetwrać. |
A jednak. Nawet ona nie pozostała nietknięta. |
6 KOMENTARZY
Imponujące ruiny jak i całe miasteczko.
A jak byś do bloga dodawała nie tylko zdjęcia a kilko minutowe nagrania, było by super.
Dzięki za uwagę! Pozostaje mi tylko nauczyć się obsługi przycisku "video" 😀
Jak wytrzymujesz taką temperaturę i warunki klimatyczne?
Uciekam w góry 🙂
Antigua położona jest na 1500 metrów n.p.m. i dzięki temu ma przyjemny, wiosenny klimat. Nad jeziorem Atitlan i w Xela poprzednie dwa posty) jest zresztą podobnie. Dla szukających egzotycznych wrażeń, ale niekoniecznie egzotycznego słońca Gwatemala jest jak znalazł!
Przepiękne, tajemnicze miejsce, chyba nie sposób pozostać z refleksją "a co po nas pozostanie …."