Przejdź do treści
Sójka za morzem
  • Blog
  • O mnie
  • Filozofia
  • Trasa
  • Kontakt
  • English
  • Polski
Szukaj

Lago Atitlan. Fotoreportaż

  • surikatka
  • 28 lipca 20164 października 2016
  • Gwatemala
Pomiędzy górskimi zboczami Gwatemali ukryta jest prawdziwa perła. Błękitna tafla wody rozciąga się od jednego do drugiego pasma gór. W tafli tej, oprócz górskich pasm, nieśmiało odbijają się sylwetki trzech wulkanów. Zwykle skryte w chmurach, od czasu do czasu wyłaniają się zeń, by przypomnieć człowiekowi o mocy matki natury. Porozrzucane po brzegach jeziora miasteczka są wręcz przesiąknięte kulturą Majów. Ulice pełne są kobiet w kolorowych strojach. Dojrzysz je na każdym rogu:  gotują obiady, sprzedają jedzenie, haftują ubrania lub po prostu plotkują. Mężczyźni, w przerwach pomiędzy nierobieniem, wybierają się na ryby. W swych drewnianych, topornych łódkach udają się na środek jeziora, by tam zarzucić sieci. Inni udają się do podnóży gór, by tam zająć się uprawą roli. Pokryte plantacjami kawy i polami kukurydzy wulkaniczne zbocza wręcz proszą się o wspięcie. Buzujące rdzenną kulturą miasteczka zapraszają na spacer ich uliczkami. A jezioro uparcie przypomina, że warto również zatrzymać się na chwilę i po prostu być. Nad Atitlan jest bowiem czas na wszystko: wyczerpujące wspinaczki i słodkie nierobienie.

Lago Atitlan. Ukryte pomiędzy górskimi zboczami jezioro zachwyca juz od pierwszego momentu.
Za dnia i w nocy.
Górujące nad jeziorem wulkany nadają temu miejscu mistyczności.
San Pedro la Laguna. Porozrzucane u brzegów jeziora miejscowości są przesiąknięte kulturą Majów.
Ulice wypełnione są lokalsami w tradycyjnych, pstrokatych ubraniach.
Okoliczne sklepy wypełnione są brzegi lokalnym rękodziełem. Nie brakuje ręcznie haftowanych bluzek, spódnic, przepasek i toreb. Na ścianach wiszą obrazy we wszystkich kolorach tęczy.  Wszystkie namalowane w jednym stylu – Art Naif.
Zajmują one każdą wolną powierzchnię. Z kuchnią gospodarzy włącznie.
Tradycyjny strój kobiecy. Czy raczej: jeden z tradycyjnych strojów. Nad jednym jeziorem żyją bowiem trzy grupy etniczne. Każda ze swoim językiem, tradycjami i strojami.
Jest jezioro, muszą więc być i ryby!
Każdego dnia rybacy z przybrzeżnych miejscowości udają się na środek jeziora, by tam zarzucić sieci. Łódki, w których się poruszają, nierzadko są wykonane własnoręcznie.
Toporne kształty i jednostronne wiosła sprawiają, że łódką tą jest ciężko sterować, a sama porusza się bardzo powoli.
Po tafli jeziora tuż obok mkną zwykłe, plastikowe kajaki.
Dużo mnieszym wysiłkiem osiągają dużo większą prędkość.
Gwatemalczycy, zapatrzeni w swoją tradycję, zdawają się jednak ich nie zauważać. Dzień w dzień wsiadają w tę samą toporną łódkę, którą jeździli ich rodzice, dziadkowie i pradziadkowie.
Wulkan San Pedro. Dominuje okolicę i uparcie zachęca do wspinaczki.
A wspinać się warto! Wulkan już od świtu oferuje bowiem niesamowite widoki.
Zbocza wulkanu pokryte są polami kukurydzy. Od czasu do czasu zobaczyć tu można zdyszanego farmera (lub zbłąkanego turystę).
Z perspektywy trzech tysięcy metrów to same miejsce nabiera nowego charakteru.
Jednak nawet tu, na szczycie, wulkany nie przestają dominować krajobrazu. Wulkan Toliman (z lewej) i Atitlan (z prawej) przypominają o potędze matki natury.

Wulkan Atitlan. U podnóża nie wygląda tak strasznie, prawa? Ale to tylko złudne wrażenie.
To wciąż pięć-sześć godzin wspinaczki!
Zbocza wulkanu pokryte są krzewami kawy. Pracownicy plantacji dzień w dzień wspinają się, by dogladać roślin. Czas marszu? Godzina. Czasem półtorej. Ktoś chciałby jeszcze ponarzekać na korki w drodze do pracy?
Jedynym miejscem, by schronić się przed deszczem jest ten prowizoryczny namiot (czy raczej: plastikowa folia rozciągnięta na kilku palach). A padać będzie niemal na pewno. Jest w końcu pora deszczowa.
Oddalony o kilkadziesiąt kilometrów Volcan del Fuego jest jednym z najbardziej aktywnych w okolicy. Co kilka dni bucha parą zagęszczoną wulkanicznym pyłem.
Jesteś na dobrej drodze!
A droga jest niesamowita. Pełna magii.
Warto zatrzymać się na chwilę, by przyjrzeć się rzeczom małym…
…i wielkim.
Szczyt! Z widokiem na górskie okolice Xeli.
Na wulkan San Pedro.
I na wulkan Toliman.

Z Wulkanu Atitlan nie bucha para. Nie wypływaja zeń rownież strumienie żarzącej się lawy. Niemniej tu i ówdzie widać przejawy aktuwności wulkanicznej. Z wyrw w ziemii wydobywają się strumienie przyjemnie ciepłego, wilgotnego powietrza.
Wystarczająco ciepłego, by  ugotować na nich obiad.
Wystarczy znaleźć jakąś parującą dziurę i zostawić tam cokolwiek chcesz podgrzać. Pięć minut i gotowe!
Panajachel. To tu zaczyna się większość eskapad nad jezioro. Do pozostałych miejscowości najłatwiej bowiem dotrzeć łódką.
To, że jezioro masz za plecami, wale nie znaczy, że widoki są mniej urokliwe.
Przecinająca górskie wyżyny rzeka u ujścia do jeziora Atitlan.
Zanieczyszczenie okolicznych wód jest powaznym problemem. Duży odsetek tutjeszych mieszkańców zatrudniony jest właśnie przy oczyszczaniu rzeki.
Jakby się ktoś zastanawiał jak tam dotarłam, odpowiadam — rowerem!
No bo czyż jest lepszy sposób na poznanie okolicy?
Na szybką i częstą zmianę perspektywy?
Na odkrywanie na nowo tego samego miejsca?
Na zatrzymanie się i podziwianie bezkresnej mocy natury?

Zamieszczono w Gwatemala
surikatka
4 KOMENTARZE
  • Anonimowy
    28 lipca 2016 o 07:59
    Odpowiedz

    Pieknie. Piękny post. Kiedy czytam Twojego bloga to zapominam o całym świecie i uśmiecham się sama do siebie. Dziękuje za inspiracje. Odpisuj częściej na moje maile !!!!! Pozdrawiam

  • Anonimowy
    28 lipca 2016 o 21:02
    Odpowiedz

    Magda, tęsknię za Tobą…

  • Surikatka
    28 lipca 2016 o 22:51
    Odpowiedz

    Oooch… Ale od kogo płyną te ciepłe słowa?

  • Ivoned
    29 lipca 2016 o 14:20
    Odpowiedz

    Mój jest pierwszy 😉 Iwo

Skomentuj Surikatka Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Daj lajka

Przeglądaj

Panama

Kostaryka

Nikaragua

Honduras

Salwador

Gwatemala

Belize

Meksyk

Kuba

 

Ostatnie wpisy

Miejsca

Motyw od Colorlib wspierany przez WordPress