Rincón de la Vieja. Fotoreportaż

Moi nowi znajomi bardzo pozytywnie mnie zaskoczyli. Przyjechali na czas i byli jeszcze bardziej wypoczęci ode mnie! Co to znaczy motywacja! Cieszę się, że będę mieć towarzystwo. No i że nie muszę się tłumaczyć dlaczego rezerwuję dla osób, których nie ma.

Czytaj dalej

Playa del Coco, czyli jak przygarnęłam dwóch Rosjan

Kostaryka jest pięknym krajem. Mnóstwo tu rajskich plaż i zielonych rezerwatów przyrody. Pełno tu dzikich zwierząt. Są małpy, papugi, tukany. Ba! Są nawet quetzale! Kostarykańczycy są sympatyczni i pogodni. Zawsze służą pomocą. Szukasz drogi? Zaprowadzą Cię na daną ulicę. Potrzebujesz noclegu?

Czytaj dalej

Mglisty las

Jak to w tropikach, znaczną część Ameryki Śrrodkowej pokrywa las równikowy. Ten kojarzy się nam przede wszystkim z gorącym, parnym klimatem i wielkimi, płaskimi połaciami zieleni. Dżunglę wyobrażamy sobie jako gęsty las na płaskim terenie.

Czytaj dalej

La Fortuna

Do la Fortuny przyciągnął mnie, a jakżeby inaczej, kolejny wulkan. Właściwie to gdziekolwiek się nie ruszysz, trafisz na jakiś wulkan. Upstrzona jest nimi cała Kostaryka. Kraj ten znajduje się na złączeniu dwóch płyt kontynentalnych i stąd ta niesamowita aktywność geologiczna.

Czytaj dalej

Wulkan Barva

2900 metrów n.p.m. Błękitna, nie, zielonkawa laguna pode mną. Patrzę się na nią z lotu ptaka. I gdyby nie fakt, że miejsce to nazywa się Wulkan Barva, nigdy bym na to nie wpadła, że jest wulkanem. To po prostu góra, zielony las i jezioro gdzieś w okolicach szczytu.

Czytaj dalej

Wulkan Poas

W emocjach dojechałam aż do San Jose. Pięćset kilometrów w ciągu jednego dnia? Sześć autobusów i dwadzieścia godzin w podróży? Hmm. Chyba trochę mnie poniosło. Cerro Chiripo okazało się niewypałem.

Czytaj dalej

O tym, jak nie zdobyłam Cerro Chirripo

Przez ostatnie kilka dni mam problemy z oczami. Pieką, są zaczerwienione i łzawią na widok światła. I jakoś nie chcą poprawić swojego stanu na moje usilne prośby. Póki co, odstawiam więc na bok soczewki kontaktowe. A okulary? Okulary gdzieś tu były. Powinny być na dnie plecaka… Nie ma?

Czytaj dalej

Małpi atak

Jesteśmy w Drake już trzeci dzień, a nadal nic nie wiemy o okolicy. No dobra, przesadzam. Wiemy tylko tyle, że Rio Agujitas nie nadaje się na rafting. Coś tam słyszałyśmy o urokliwych plażach i bogactwie fauny i flory, ale nie miałyśmy okazji tego doświadczyć.

Czytaj dalej

Czy ta rzeka nadaje się na spływ?

O dziwo, Oscar i Samuel zjawiają się punktualnie w naszym hostelu. Na dachu samochodu widzę kajak, wiosła i jakąś płachtę materiału. To pewnie ponton. Hmm! Chyba muszę zrewidować moje poglądy o Kostarykańczykach. Nie dość, że chłopcy przyjechali na czas, to jeszcze są dobrze przygotowani.

Czytaj dalej

Czekając na łódkę

Naszym pierwszym celem w Kostaryce jest Bahia Drake, niewielka zatoka znajdująca się na południu kraju. Co ciekawe, w okolice te najprościej jest dotrzeć łódką. Drake położone jest niemal za drzwiami parku narodowego Corcovado. A park taki to las, las, las i jeszcze raz las. Tropikalny oczywiście.

Czytaj dalej